Komentarze: 3
Dobiega końca dzień zwany 5 stycznia, a wraz z nim kolejne chwile radości, smutków, z jakimi się dzisiaj spotkałam. W szkole nie wydarzyło się nic takiego, na technikach robiliśmy laurki, zresztą bardzo ładna mi wyszła, na logopedii robiliśmy krzyżówki - moja grupa dostała 5, a na plastyce z gliny zwierzątka, ja niestety nie robiłam, bo Asia nie przyszła dzisiaj do szkoły, a glinę miałyśmy jedną na pół. Teraz sobie siedzę i myślę, czy chora jest? bo od 1 września to pierwszy dzień jaki opuściła. Nie mam do niej jak zadzwonić, bo nie ma telefonu, pojechać też nie pojadę, bo jutro mam zaliczenie z psychologii, co prawda chcemy go przełożyć, ale nic jeszcze nie wiadomo, więc poczytać coś by wypadało. Przy okazji słucham jednym uchem reportażu o rodzinie na TVP2, ile takich biednych rodzin jest, rodzin nie mających "co włożyć do garnka", ile z nas potrzebuje pomocy, jedni materialnej, inni psychologiicznej, życie nie jest łatwe.