Zeby zdążyć na pociąg do Wrocławia musiałam sie urwać z niektórych lekcji w piątek. Tak więc już po 3 godzinie maszerowałam do domu :). Szybko się spakowałam i pognałam na dworzec. Do Wrocławia dojechałam bez większych przygód. Wysiadam i... Ekhm... Przpraszam w którą stronę na dworzec PKS? :D Jak już dotarłam na owy dworzec coś mi nie pasowało - gdzie jest Wiedzma?! Telefon:
Daga: "Gdzie jesteś?!" Ja: "No na dworcu PKS" Daga: "Na dworcu PKS?! Co ty tam robisz?!"
Ale w końcu sie znalazłyśmy ;) Byłam blisko! ;P Jeszcze kilka problemów ze znalezieniem Oli (też wylądowała w innych okolicach ;)) i poszłysmy do Dagi, bo się musiała spakować i pożywić przed podróżą ;) My przy okazji też się załapałyśmy na pomidorową :D Kiedy zaczęło się robić niepokojąco późno Daga zaczęła się pakować ;P
- 'Nie zdążymy!'
- 'Cicho! Zdążymy! Co ja mam jeszcze wziąc?!'
Tym razem szybszym krokiem udałyśmy się ponownie w stronę dworca. Zdążyłyśmy :) W Brzegu dosiadła sie do nas Gosia, która potem niestety musiała wysiadać już w Lewinie Brzeskim oraz Jędrzej. Oglądaliśmy zdjęcia i tak już zleciało. Na dworcu w Opolu czekała na nas kolejna Wiedzma - Kasia - punk! ;) Powitania, powitania... I jedziemy do Kaski. Jędrzej zdziwił się, że widać podłogę ;) a Daga i ja, że Kaśka ma przy lampie Britney :D I polecieliśmy na przystanek, żeby w końcu dotrzec do amfiteatru :) W autobusie też było oczywiście wesoło ;) Kasi i moje ciurallla, ciurallla lllaaaa i Jędrzeja chórek do 'A wszystko to, bo Anię kocham' ;P :D Na miejscu okazało sie, ze ekipy z Rybnika jeszcze nie ma, wiec Jędrzej wykonał telefon do Sylwii, by zorientować się gdzie mniej wiecej są. Okazało sie, że błądzą. Kaśka - "Jak można błądzić w drodze do Opola!? Niech na znaki patrzą!" :) Więc kulturalna młodziez czekając na resztę usiadła na jakims klombie kwiatowym, popijając zimne napoje ;P W końcu dotarli i jak sie okazało poszli do... toalety... Ekh... ;) 'Tak zbiorowo?!' ;) Jak juz byliśmy w komplecie (po powitaniach ;)) zaczęliśmy robić 'małą' reklamę Łezkom - ESEMES O TREŚCI E POD NUMER 7 2 2 0! E JAK EUROPA!! (Nieee! E jak ŁZY! :D) W końcu przyszła do nas Karina i rozdała bilety :) Zwartą grupą dotarliśmy do amfiteatru, po drodze oczywiście drąc się nr SMSów i ich treść ;) W kolejce na schodach Iwan sprawdzał czy by mnie okradli, czy bym sie nie dała ;) oraz zapoznawaliśmy wszystkich z repertuarem Łez :) I ponowna reklama SMSów ;) Kasia: 'Nazywam się Kathleen Kelly i jestem Europejką - głosuję na ŁZY!' :))) Szukanie naszych miejscówek też przebiegało wesoło ;) - Sylwia: 'Idziemy w prawo' A jak już doszliśmy w prawo - Sylwia: 'Nie, jednak idziemy w lewo' ;P
W końcu dotarliśmy na nasze miejsca (nie licząc 'małych' nieporozumien z ochroniarzami ad tych właśnie miejsc [okazało się, że nasze są już w większej części zajęte...]) Ale nareszcie - zaczęło się! Na początek Budka Suflera - wszyscy siedzą, FFC szaleje :) Potem Wilki z 'Baśką' - wszyscy siedzą, FFC szaleje :) I już po kolei Premiery. Najpierw Blue Cafe z piosenką 'Jestem dziwka, daję dupy!' :D (wersja FFC ;)) Dalej Cierniewski (baaajuuu, baaaaj ;P), Georgina (to jest spódnica, czy spodenki? ;)), Leszcze (Kombiinuuuj dziewczyno :) - wszyscy siedzą, FFC szaleje :)) i... ŁZY. Nie dziwcie sie, że moje zapalenie strun głosowych pomieszane z anginą puściło mnie dopiero po 2 seriach antybiotyków, czyli jakies 3 - 4 dni temu... Z przodu mieliśmy świetnych państwa, którzy darli sie do nas: "Diewczyny! Jesteście świetne! Nie, nie przeszkadzacie! Śpiewajcie, skaczcie, bawcie się! Przeciez po to tu jestesmy wszyscy!" :) Ale tego gościa z tyłu nie skomentuję...... Po Łzach mały odpoczynek dla gardeł - występ Makowieckiego, Marty (Co to za jedna?! Do dzisiaj nie wiem ;)), Piaska (Kaśka! Ty piszczysz?! ;P), Rodowiczka (pojedynek na gardła z fanami Marylki ;P) i Stachursky (Ejjjj! Czemu wszyscy stoją?! ;P). Zanim ogłoszenie wyników jakiś show Dańca, ale my wtedy byliśmy zbyt zajęci swoimi komórkami ;). I wyniki... Nagroda jury - Blue Cafe... Zrzedły nam miny... Sylwia pisała SMSy do Kariny i Adama, ale nic nie odpisywali... Zaczynaliśmy wątpić w zwycięstwo (pierwszy raz tego wieczora...) Ale w końcu Karinka też nie wytrzymała i odpisała Sylwii, która z kolei nie wytrzymała (i bardzo dobrze :)) i nam powiedziała :) I jeszcze zanim było oficjalne ogłoszenie my już wiedzieliśmy :) - ŁZY WYGRAŁY! :) To była dopiero euforia... O rany... Tego się nie da opisać, to trzeba przezyć, co powtarzam wszystkim. Prawdziwe ŁZY szczęścia... Jeszcze raz wykonywane 'Oczy' i znów nasze wrzaski. W środku piosenki chyba dopiero to do nas dotarło, bo nagle między refrenami zaczęliśmy się drzeć :))) Ja pierniczę... Coś cudownego. Nawet jak teraz to sobie przypominam czuję bardzo przyjemne skoki żołądka :) A co dopiero tam... Jak to już ujął Marcin (moon) byliśy jak rodzina, której wspólne marzenie się spełniło... Taka radość :) Po koncercie udzielaliśmy swojego pierwszego wywiadu :) Do radiowej Trójki :) Potem niejaki Pan Piotr zafundował nam kolejkę :D "Idę z Łezkami na piwo!!"; "Łezki nie żadni frajerzy!"; "Jesteście cool'erscy!" Co za facet ;) Tu specjalnie pozdrowienia dla Kasi ;):
Kaska: 'Ola, zajebisty facet, nie?'
Ola: 'Kaśka... On mógłby być Twoim ojcem!'
Sie dogadały ;) W końcu nikomu z nas nie chcialo się już siedzieć na 40 / 40 więc wyszliśmy na schody koło wejścia. Sylwia przekazała nam niespecjalnie wesołą i miłą wiadomość - Łzy mają pełno wywiadów + bankiet, więc nie przyjdą do nas... Humory się popsuły totalnie... Mało kto pamiętał, że przed chwilą roznosiliśmy amfiteatr... Do tego wizja kupna nowej płyty przed premierą oddaliła się od nas w szybkim tempie... Ale jednak znaleźli dla nas jak sami to ujęli - chwilę. Ostatecznie ta chwila trwała jakies 1,5 godziny :) Dostaliśmy od Karinki i zespołu płyty :) Znowu wieeelka, wielka radość. Potem długie rozmowy z każdym członkiem zespołu. A Ania śpiewała nawet 'Oczy' a-capella. Zdjęcia, autografy, podpisy. Było naprawdę cudownie... CUDOOWNIE... Wspaniały kontakt z zespołem i ludzie z FFC... Nie wiem jak ja bez tego funkcjonowałam i jak będę znosić odstępy między naszymi spotkaniami... Około 1 nad ranem zespół musiał już iść, więc ostatnie gratulacje, uściski, podpisy (nawet na plecakach - jestem żywym przykładem :)) I niestety nadszedł czas pożegnania z częścią Forum z Rybnika i okolic, którzy wracali autobusem. Smutno się zrobiło, że to już koniec, że już po wszystkim. Autobus odjechał, a grupa w składzie 3 Wiedzmy, Ola, Syriel, Agnieszka, Jędrzej i Marcin bardzo powolnym tempem ruszyła w stronę dworca, by sprawdzic o której Ola, Syriel, Jędrzej i Marcin mają pociąg do Brzegu. Okazało się, ze póóóóóźno, więc wrócili do amfiteatru a Cudne Wiedzmy Zakręcone udały się w stronę postoju taksówek. Znów trzeba było się pożegnać... Jazda też nie obyła się bez różnych schiz - Ejj... Dziewczyny... Kierowca nie ma zapiętych pasów... :D U Kasi od razu obejrzałyśmy prezentacje multimedialną przy której umierałyśmy ze śmiechu :) Potem pożywiłyśmy się nieco (ja: A może chce ktos moje kanapki z podróży? Czemu nieeeee? Tylko trochę ciepłe są... ;P) i włączyłyśmy płytkę. Zombie z komórkami w środku nocy zaczęły wysyłac SMSy do wszystkich, co się dało ;) Nie mylić z rodzicami ;P Potem zaczęło świtać, a my wpadłyśmy na pomysł, ze moze sie położymy... Jednak zasnęłyśmy, ale mi przeszkadzały ptaki, które zaczęły świergolić za oknem... W końcu obudziły mnie SMSy Justysi :) I najlepsze:
- Wstajemy...?
- Nooo...
- A która godzina...? (Tu się poświęciłam i wstałam sprawdzic ;))
- O Boże... Dziewczyny... 6:00... (czyli spałyśmy niecale 2 godziny)
- Aaaa... To nie wstajemy! :)
2 Wiedzmy ponownie zasnęły, a ja już nie mogłam, bo znowu te ptaki zaczęły dawać koncert... I tak poleżałam sobie do godziny 9:00 kiedy to jednak postanowiły się obudzić ;P Przypomniało nam się, że miał być w radiu nasz wywiad, ale jednak było za późno... Potem śniadanie ('Jemy wspólnie śniadanie' :)) i wywiad na MTv z Anią. Potem Kasi Mama uraczyła nas obiadkiem :) i musiałyśmy ruszać w stronę dworca... Kolejne pożegnanie :( i podróż... Minęła spokojnie, ponieważ obie z Dagą ledwo żyłyśmy... Aaaa - jechałyśmy w przedziale z pedałami ;P To jedyne co ciekawsze :) We Wrocławiu następne pożegnanie, kiedy to już naprawdę mało brakowało, a bym się poryczała... I mój powrót do Legnicy...
Dziękuję całemu FFC... a szczególnie W6 - dzięki Wam zapomniałam o codzienności i o swoich problemach... :*
Nie wiem kto to przeczyta, ale jak chceliście - to prooszę :)