Po spacerku z psiakiem, przyszłam do domku i maluję pazury słuchając radia. A tak pozatym rozmawiam z koleżanką :) nie tak dawno bo przed 10 u nas w moim rodzinnym mieście była burza z piorunami i grzmotami, a teraz jak by nigdy nic świeci piękniuchno słoneczko. Tak jak mówi tytuł moją przewodnia myśłą tej notki będzie znajomy- Mariusz, jest on człowiekiem, który urodził się jko niemowa. Dwa lata temu w wakacje poznaliśmy sie na podwórku, początkowo rozmawialiśmy ze sobą za pomocą katki i długopisu, a gdy nasza znajomośc pogłębiała się z czasem naucz\ył mnie i kilka osób z osiedla języka migowego- podstaw tej mowy. Gdy nie znaliśmy się jeszcze z Mariuszem, moim marzeniem było nauczenie się migowego, bo myśłałam, że kiedyś w życiu może się przydać. Nie wychodziło mi to wcale, ale gdy poznałam Mariusza w jedno popołudnie umiałam. nie wiem czy to bło jakieś przeznaczenie, że miesiąc przed jego poznaniem wpadło i do głowy aby ten właśnie język umieć ? Sądze że coś w tym jest.
Mojego brata nie ma, pojechał po odbiór stypendium do Częstochowy :) obrze mu pojedzie sobie do SZWECJi a ja będe siedziła całe wakacje w domu, nawet pod namiot nie pojadę, bo za co.... nic nieszkodzi coś wykombinuję..może jakaś znajoima mnie przyjmie do siebie na kilka dni ...chodź wiem, że teraz takie czasy, że nie ma zbyt dużo chętnych na takie manewry :( A wy jak spędzać będziecie wakacje ?