Komentarze: 1
Wczorajszy dzionek szybciutko i minął, nie zbyt ciekawie. W szkole byłam 4 godzinki od ósmej rano, było zaliczenie z wychowania, nie wiem jak mi poszło, bo praktycznie nic nie umiałam. Po szkółce przyszłam do domeczku, posprzątałam i poszłam do babci na jej siedemdziesiąte pierwsze urodzinki. Była też ciocia z wujkiem z Sosnowca. Wczoraj też jak w każdy wtorek byłam w ognisku muzycznym na chórze, bo na umuzykalnienie się nie wyrobiłam. Po chórze wróciłam do babci i siedzieliśmy do późna, nie miałam się jak nauczyć na dzisiejsze zaliczenie z anatomii, więc poprostu na nie poszłam, nie byłam w ogóle w szkole. Nie powinnam się zbytnio z tego cieszyć, ponieważ przyznaję się beż bicia, iż anatomia idzie mi najgorzej, zraziłam się do niej od początku pierwszego semestru- po pierwszym zaliczeniu, na które poświęciłam dużo czasu i dostałam ocenę niezadawalającą mnie- nie jest to jedynka ani mierna czy tam dopuszczająca jak teraz mówią, tak czy inaczej nie jestem z niej zadowolona.
Za to dzisiaj rano z moim bratem Danielem, po godzinie 9 dokładnie, zebraliśmy się by pozałatwiać wiele spraw na mieście. Najpierw pojechaliśmy do mojej mamy do pracy, żeby odbiła mi materiały na piątek do szkoły, ponieważ będziemy układać jadłospis dla niemowląt w grupach, następnie wylądowaliśmy na dworcu PKP, żebym sobie, co też uczyniłam kupiła bilet miesięczny na grudzień - komunikacji miejskiej, i na jutro bilet do Częstochowy, bo rano po godzinie 6 są duże kolejki - studenci opanowywują dworzec:-) Po zakupie biletów pojechaliśmy na pocztę, bo Daniel miał wysłać komuś paczkę, z zakupami jego aukcji na allegro, i do sklepu, w którym kupił DVD żeby złożyć reklamację, gdyż jedne guziczek nie działał, a on jest taki, że niczego nie przepuści, jestem za nim, bo w końcu za to płaci, więc wymagać trzeba. Wróciliśmy do domu po 11, zagotowałam mu zupę, zjadł i po 12 pojechał na zajęcia, a ja znowu siedzę przy kompie, piszę notki, szukam materiałów i rozmawiam na GG, z mamą też