Komentarze: 1
Jak Wam kiedyś obiecałam napiszę coś o moim pupilku. Urodzony w roku 1993, w rodzinie państwa L...... . Przyszedł na świat jako ostatni z miotu, nikt go nie chciał, bo wyglądał jak sierotka Marysia ech... . Moja mama postanowiła, że umili nam dzieciństwo, wzięliśmy go za darmo, nie chodziło tu o jakiś zarobek na tym pisaku. Był jak mała kuleczka, czarna, kręcona sierść, łapki podpalane, śliczna kluseczka, od razu nazwaliśmy go. Jego imię to CZART. Pomimo iż tak się nazywa nie ma nic z diabła. W roku 1995 miał wypadek, wpadł pod samochód marki TIR, nie było go w domu tydzień. Łapkę miał w gipsie, wszystko już jest w porządku. Bardzo lubi słodycze wiec kiedyś zrobiłam mu mały teścik. Polegał on na tym że postawiłam mu na podłodze talerzyk z ciastkiem i chciałam sprawdzić czy sobie go weźmie. Poszłam do kuchni po 10 min wracam a CZARTUŚ leży przed tym talerzykiem z pyszczkiem i wzrokiem zwróconym ku niemu ale nie wziął ani odrobinki. To się nazywa wychowanie