Weekend nie minął mi zbyt przyjemnie. Piątek popołudnia spędziłam moją znajomą Ania, na pogaduszkach, na 13 poszłam do dentystki, odwiedziłam babcie, i nic szczególnego w tym nie było. O godzinie 15 Ania napisała sms czy Kuba może już przyjść, zgodziłam się. Gdy tylko Kuba przyszedł zawołali go kumple żeby poszedł z nizina podwórko pokopać piłkę. Zostałam sama. Do godziny 16 wszystko było OK. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie, oparłam się o oparcie fotela od biurka i ten wywalił się, bo jest na kółkach i ja razem z nim. Upadłam i straciłam przytomność, najprawdopodobniej o stół, albo stołek uderzyłam prawą ręką, która potem nie mogłam ruszać. Zadzwoniłam do taty przyjechał i wziął mnie z próby pojechaliśmy na pogotowie, skąd odesłał nas do szpitala, gdzie zrobiono mi zdjęcie, i chirurg powiedział, że to tylko stłuczenie. Odetchnęłam z ulgą. Jednak ręką unieruchomiona do czwartku ma być! Bardzo boli.
W dniu sobotnim, kolejny raz byłam na tym samym pogotowiu, ale z innego powodu. Dzisiaj natomiast idąc do babci po drodze zaczęło swędzieć mnie lewe oko. Powiedziałam o tym mamie i gdy weszłyśmy do sklepu zamiast oka była jedna WIELKA BAŃKA. Z pogotowia odesłali nas do szpitala gdzie poszłam do okulistyka piętrze III. Jest to oddział szpitalny, pokłóciłam się z lekarzem, bonie chciał mnie bez ochronnych butów wpuścić, tylko ja nie miałam ich, za co kupić. Zbadał mnie i powiedział, alergiczne zapalenie spojówki. Wypisał receptę i powiedział, że leczenie to 6 tygodni, że zwolnienie mam sobie załatwić z przychodni na tydzień, bo on nie ma prawa wypisać! Taki dziwoląg, wykład na temat zakrapiania oczu zajął mu15 minut!