Archiwum lipiec 2004


lip 30 2004 u znajomych
Komentarze: 2

Siedzę sobie u znajomych z mamą. Ona z ciocią Dorota siedzą w pokoju obok, i o czymś tam gadają. Ja z nudów postanowiłam zrobić coś ze swoim czasem.... I oto jestem, przy kompie dzisiaj spędzę większośc nocy, przynajmniej tak mi się wydaje... .

Jak co tydzień w piątek byłam u babci z mamą. Po zrobionych porządkach zrobiłam sobie, mamie i babci kolację. Poszłysmy później do baru na piwo i bilarda z mojej mamy miłością.... ale to jej sprawa, jeśli go wybierze, ja go zaakceptuję, bo jest to kochany człowiek.

Dopisek: Gdy wróciłyśmy do domu przed dwudziestą czwartą, mama wygodnie rozsiadła się w fotelu komputera i tak do godziny 3 serfowała po Internecie, nie chciało mi się czekać, wiedząc, że Daniel wraca dopiero w poniedziałek po północy.... więc poszłam spać. Mama, gdy skończyła swoje wojaże komputerowe, poszła po mnie, ale ja już słodziutko od godziny pierwszej nad ranem spałam, pod cieplutką kołderką. Obudziła mnie i z ironicznym uśmiechem na ustach, zapytała "Agnieszka, wstajesz..?" Tylko się na nią zezłościłam.....

 

agulina2 : :
lip 30 2004 nudy
Komentarze: 2

U mnie od kilku dni nic się nie dzieje. Wstaję, jak co dzień rano, o najróżniejszych godzinach. Za oknem pogoda, raz ładna raz deszczowa. Sprzątam, jak co dzień, ubieram i nudzę. Nie mam, co robić, nudzi mi się. Wczoraj mój brat daniel dał mi książkę „Zagubieni w codzienności” Pani Szyszkowskiej, więc dzisiaj ją zacznę czytać. Nie wiem, czy mi się spodoba… okaże się.

 

Poniżej przedstawiam Wam mojego drugiego pupila, chemiczkę Perełkę, mam ją od 15 maja 2004

agulina2 : :
lip 28 2004 JEZIORKOWO
Komentarze: 5

Kolejne dni mojego pobytu nad jeziorkiem upływały w dość napiętej atmosferze, jeżeli chodzi o stosunki rodzinne, moja mama nie odzywała się do taty, i zamiast chodzić na spacerki we trójkę chodziła sama, ponieważ ja nie chciałam być między przysłowiowym „młotem a kowadłem” Zdarzało się też, że czasami nie odzywałam się do nikogo przez cały dzień…

Gdy zajechaliśmy na miejsce okazało się, że nie ma ani jednego garnka, a czajnik jest zepsuty. Pani Wiesia, która ma pieczę nad tymi domkami podczas nieobecności w nim wczasowiczów, pożyczyła nam sprzęty gospodarcze, które były niezbędne.

Prócz tego moja mama pływała na przebitym krokodylu, to taki materac w kształcie krokodyla… żeby ktoś sobie nie pomyślał, o czym innym.

Jednego z popołudni, na naszej plaży mieliśmy gości. Przyjechało młode małżeństwo z dwuletnią Adrianną. Ta ciapciała się w wodzie, podczas gdy moja mama siedziała kawałek dalej na stołku z nogami w jeziorze. Opalała się… Mama przyszła po mnie do campingu, abym poszła się z Adą pobawić, mnie się nie chciało. Mama zaczęła mi opowiadać, że do niej Adusia niechciana podejść, więc postanowiłam sprawdzić czy będzie chciała pobawić się ze mną. Poszłam na plażę a Ada od razu przybiegła do mnie. Podczas, gdy mnie nie było… nie chciała usiąść na krokodyla, a jak ja przyszłam zrobiła to, gdy ją tylko o to poprosiłam…- jednak nadaję się do pracy z dziećmi…Drugim tego przykładem jest wizyta w barze, gdzie jedna z pań była ze swoim jedenastomiesięcznym synem – Danielkiem. Wtedy też, gdy chodziła z nim - bo to etap, kiedy dziecko uczy się chodzić, o czym pewnie większość wie, ja uśmiechnęłam się do niego, a on wtedy zaczął wyciągać do mnie rączki. Dziwne są takie sytuacje, ale jakże miłe….

 

agulina2 : :
lip 27 2004 DWA PIERWSZE DNI
Komentarze: 6

Dwa pierwsze dni pobytu w Kostkowicach nie były zbyt ciekawe. Pogoda nie sprzyjała, padał deszcz, ale to i tak może lepiej, bo przecież zadomowić sie ,wypakować wszystkie rzeczy też trzeba było kiedyś zrobić. Zagospodarowanie terenu powiodło się, wieć spokojnie usuadłam do czytania gazet, książki i rozwiązywania krzyżówek

Co wieczór w małym pokoiku robiłam polowanie na muchy, muszki i komary, bo to cowieczorne bzyczenie doprowadzało mnie do furii. Ogólnie po dwóch dniach rozpogodziło się, mogłam spokojnie sobie popływać w jeziorku. Gdy przyjechał do nas Daniel - mój brat z koleżanką, pływaliśmy na rowerach wodnych, co też powtórzyłam z tatą i mamą w przed ostatni dzień mojego pobytu. Grzybów nie było.... ale i tak chodziłam na spacerki do lasku po drugiej stronie rzeczki. Widziałam różne zwierzęta - jak to na wsi bywa - w drodze do sklepu, a najbardziej przypadła mi do gustu koza "Aga" niestety nie miałam telefoniku ze sobą, i nie mogłam jej  uwiecznić. Na zdjatku widac Esterę i Jeremiasza, no i oczywiście mnie. Musiałam wysłąć go MMS-em do brata bo ja sie jeszcze nie dorobiłam kabelka do komputera


agulina2 : :
lip 25 2004 wróciłam
Komentarze: 4

Przed godzinką 16 weszłam do domu, Stopniowo będę Wam opisywała co sie tam wydarzyło, jakoś nie mam dzisiaj weny, zmęczona jestem strasznie, spac się nie dało w nocy bo Czart - mój psiak, łaził po campingu jak szalony, bo go mrówki oblazły. Idę czytać zaległości na Waszych blogach

agulina2 : :