Archiwum styczeń 2003, strona 2


sty 05 2003 zmykam już
Komentarze: 0

Zmykam już wystarczy tych zmian, i tak mi się nie podoba ale cóż, jak siąde do kompa jutro to będzie lepiej troszke na moim blogu, zmykam juz do nauki i ogladać TV w miedzyczasie. A was proszę o wpisy do księgi gosci.

agulina2 : :
sty 05 2003 Dodam notkę
Komentarze: 0

Dzisiaj wstałam jak nigdy dotąd póżno bo o 12.45 a na 12 miałam iść do kościółka i śpiewać- pan organista to mnie chyba powiesi, bo mamy znowu jechać na konkurs w styczniu a dokłądnie 19. Jedno mnie nie zadawala, bo w piątek o 18.30 mamy mieć próbę, ale ja nie mogę nan iej być, bo siedzem w biedronce do 20 hmmm no cóż... Teraz jestem zła, bo miałam ładny szablonik i nie mam no nie iśc się zabić (w przenośni) to za mało

agulina2 : :
sty 05 2003 SZABLON ?
Komentarze: 0

To jest tymczasowy szablon dopóki doputy nie znajdę czegoś ciekawego

agulina2 : :
sty 05 2003 o nie!!
Komentarze: 2

Iśc się powieśić to za malo wszystko legło mi w gruzach, szablonik linkusue i ksiega nie mam nic buuu chlip

agulina2 : :
sty 03 2003 to było dopiero..
Komentarze: 1

To było dopiero wczoraj, kiedy napisałam znajomej aby przyniosła mi moją ksiązkę od matematyki, którą dostała na 2 godziny lekcyjne przed świętami (i  potem miała ją oddać) no ale oczywiście zignorowała moją wiadomośc i napisała, że przyniesie mi w piątek do szkoły ( czyli dzisiaj), ale ja przecież nie chodzę do szkoły ani w czwartki, a tym bardziej w piątki. Przyszla do mnie :Dominika i poszłyśmy do tej @ (małpy jak by ktoś nie wiedział) po tę zakichaną książkę. Wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że w poniedziałek mam sprawdzian z matmy i musiałam się nauczyc,( bo już się nauczyłam) Teraz tylko musiałam ją lekko ochranić, że jak pożycza to niech oddaje w terminie. i OK. Tylko jeszcze całą drogę lał deszcz i gdy doszłyśmy do niej powiedziała wejdź sobie na gore (4 pieterko) a ja do niej NIE! ty mi ją zniesziesz, kłociłysmy sie chyba przez 10 przez ten domofon ale i tak ja wygrałam. No i zeszła wielce się tłumacząc, przepraszjac OK wybaczone.

Gdy odebrałyśmy moją książkę(bo ona mieszka na najgorszych peryferiach Zawiercia)  "idąc przez ciemną dolinę zła się nie uleknę" ( cxy jakoś tak), z Dominiką miałyśmy niezłego stracha. Caly czas za nami szedł facet i w końcu mówię do Misiaczka tak: "Niech się dzieje co chce" wtedy opadły mi nerwy, może co niektorym wydać sie beznadziejne to co piszę, ale odczułam obecność Boga. W drodze postanowiłyśmy pójść do małej gastronomi oś przekasić, i tak kupiłysmy zapiekankę i gyrosa, a że nie daleko mieszka moja babcia, posżłyśmy do niej , bo postanoiłyśmy, że u niej troszkę się osuszymy, bo wyglądałyśmy jak zmokłe kury heheh. I babcia chciala zebym zrobiła jewj zakupki w biedronce wiec jak szlam do domu zrobilam o co prosiła, i koniec

agulina2 : :