Archiwum 24 marca 2005


mar 24 2005 Hej ho do woja by się szło
Komentarze: 3

Dzisiaj rano przyjechała po mnie Pani Marta, która wczoraj zaproponowała mi, że mnie podwiezie na komisję wojskową, abym o tych kulach nie musiała dużo chodzić i nadwyrężać rąk. Na komisji Pan poprosił o dowód osobisty i moją fotografię, rzekomo do książeczki wojskowej, której i tak nie dostałam. Tego zdjęcia oczywiście nie posiadałam, ponieważ, dzień wcześniej, czyli we wtorek byłam w ognisku muzycznym na próbie, i tam przypadkiem ono zostało. Po moim powrocie do domu, zadzwoniłam do ogniska, aby Pani Marta wzięła te zdjęcia. Jednak w drodze od przychodni na komisję, zapomniała mi je dać. Pan z komisji przekazał mi wiadomość, że jeżeli nie będę miała fotografii, nie zostanę przyjęta, więc znajoma pozwoliła mi wysłać sms z jej telefonu komórkowego, aby mi Pani Marta to zdjęcie dostarczyła, tak też się stało. Zostałam [rzyjeta w "pisarzach" jako pierwsza, pomimo, że przyszłam prawie na samym końcu. Pisarze to pokój, w którym jest początkowy wywiad środowiskowy, o rodzicach, zainteresowaniach wykształceniu i innych pierdołach. Po pokoju pisarzy wyszłam na korytarz i czekałam chyba ze dwie godziny, aż komisja lekarska mnie przyjmie. Oczywiście też weszłam pierwsza - Pan doktor zmierzył mój obwód klatki piersiowej, chciał mierzyć i warzyć, ale ja powiedziałam, że wiem ile mam wzrostu i ile warzę, bo przed wyjściem się warzyłam. Podałam mu tak: wzrost: 154 cm, waga 49, to nic ze w dowodzie osobistym mam 155 wzrostu. Następnie było badanie okulistyczne, które nie poszło mi najlepiej, ponieważ nosze okulary i mam astygmatyzm na prawe oko, i zeza zbieżnego prawostronnego. O zezie nie powiedziałam, bo został skorygowany okularami, doktor zapytał jednak o moją wadę, więc odpowiedziałam ze na prawe oko mam na plusie 3,5  ze szkłem cylindrycznym, które rzekomo ma korygować astygmatyzm, a na lewe 1,5 pomimo, że wada mniejsza, bo między szkłami nie może być zbyt dużej rozbieżności. Kazano mi iść za parawanik, i przygotować się do badania, ale drugi lekarz powiedział, że mnie nie będą badali, ponieważ i tak, ze względu na wzrok jestem niezdolna do służby wojskowe i ze względu na wzrost. Przyjmują od 155, hehe, gdybym podała tyle to by mnie wzięli, gdyby nie oczka. Po komisji lekarskiej, zostałam zawołana do pokoju kolejnego, gdzie siedzieli wojskowi, i wydawali orzeczenia o zdolności do służby. Najpierw jeden z nich zapytał, czy ja nie mam pytań, powiedziałam, ze chce wiedzieć, jaki wzrost dyskwalifikuje do służby, poszukał i powiedział ze od 154 cm w dół, hehe, do tego czasu byłam nieświadoma. Nie dostałam też książeczki wojskowej, szkoda. Lekarz z komisji wojskowej powiedział, że widzimy się za rok. Z moich wniosków wynika, że wada może się zmniejszyć, a ten jeden centymetr i tak mogę podrosnąć, super, bo ja się upierałam, że chcę iść do woja, zawsze to jakieś nowe doświadczenie i wcale nie chodziło, o służbę medyczną, tylko normalnie wojskową. Dziewczyny, ciekawie brzmi. I po komisji…

agulina2 : :