Archiwum 19 marca 2005


mar 19 2005 :(
Komentarze: 5

Sprawy gipsowe nabrały poważniejszego obiegu. Otóż, nigdzie nie mogę wychodzić, bo po piątkowym „spacerze”, gdy drogi były jeszcze kiepskie, plucha, resztki śniegu, i błoto, ja musiałam iść do przedszkola na ćwiczenia. Z domu wystartowałam za dziesięć minut siódma, i szłam do godziny 7.25, gdzie tę samą drogę pokonywałam w 7 minut. Różnica niesamowita. W przedszkolu, żadna z opiekunek z grupy specjalnej nie zapytała, co się stało, a ja siedziałam z dziećmi na grupie, bo innego wyboru nie miałam. Jednym plusem jest to, że czas, jaki miałam spędzić w przedszkolu, minął w mgnieniu oka. Droga powrotna była dość skomplikowana, zanim doszłam na przystanek autobusowy, już jeden odjechał mi z przed nosa, wysiadłyśmy z Asią na żabkach i poszłyśmy, do przedszkola, numer 15 i drugiego numer 8 pożyczyć pacynki, na środowe zaliczenie z literatury dziecięcej, w 15 dyrektorka, bardzo chamsko w stosunku do nas się zachowała. Z przedszkola, nie mogłam dojść stawałam, co chwile, aż doszłam do ławki, i przesiedziałam na niej z pół godziny jak nie więcej, i małymi kroczkami doszłam do domu. Teraz mam nadwyrężone mięśnie rąk, i lewe biodro, najchętniej to bym się nigdzie nie ruszała. We wtorek, do przedszkola, we środę

na komisję wojskową, a w czwartek na kontrolę do chirurga – bo wtorek spędzę w przedszkolu, i na święta najprawdopodobniej w gipsie.

 

agulina2 : :