DZISIAJ
Komentarze: 1
Witam , dzisiaj to już druga notka. W szkole było nawet luzacko, ale nie do końca bo był sprawdzian z angielskiego. Za chwile o tym. Pierwszą mialam fizykę z szanownym Panem dyrektorem Jerzym ......... a po co wam to wiedzieć hihihi. Drugą godzinką była lekcja WOS-u, mialam zaliczać sprawdzian, ale profesorka wymśliła zabawę dydatyczną, polegajacą na przyznawaniu obywatelstwa polskiego cudzoziemcom. Mi samej przypadło ubieganie się o niejakie polskie obywatelstwo. Wiecie kim byłam? Sama się zgłosilam i nie żałuję. Przypadła mi rola bycia cyganem o imieniu.... o nazwisku Georgie imienia niestety nie pamiętam. Ale było suupeeerrr. Przedstawie WAM moj życiorysek (cygana). Mam latek... nie bło podane, w Poilsce mieszkam od lat trzech, nie mam żony, ani narzeczoej. Ubiegam się o obywatelstwo polskie nie posiadajac pełnego wykaształcenia podstawowego ( 6 lat szkoły podstawoej), wyemigrowałem z mojego rodzinnego kraju bo panuje tam okropna bieda, w Polsce pracuję dorywczo jednak nie chcą mnie zatrudnić na stałe, gdyż nie posiadam takiego obywatelstwa- to moja kwestia na którą miałam 5 min aby przygotować - i jak udalo mi się - otóż nie, nie otrzymałem tego głupiego obywatelstwa. Troszkę długo trwała sprawa o moje obywatelstwo i niestety przegrałem ją. No i dostałam 5 huuraa- skaczmy do góry jak kangury. Pani powiedziała, że miaam bardzo oryginalny pomysł. Hmmm. no i ten angielski, otóż sprawdzianik dotyczył trybów warunkowych- kto wie jak mi poszo? To się okaże w poniedzialek, są to cotygodniowe kartkóweczki na punkty, jedną dopiero pisałam, a drugą uzupelnię w next Monday, gdyż te moje biedne rączki nie pozwalały mi pisać razem z całą moją grupą- bo ang. mamy grypowo, a nie przepraszam nie było mnie wtedy wogóle w szkole:-( . W przerwie między angielskimi poszłam do profesorki na momencik, gdyż ona jedna wie co mi się ostatnio przytrafiło... chodź nie wie jak mi pomóc wysłuchuje mnie i to mi pomoga. Bardzo pważna rozmowa za nami:-) Na drugim angielskim pisaliśmy zdania - owy temat byl i nawet profesorka mnie wzieła do tablicy, ale był ubaw. Jednak stwierdzam, żę będąc przy tablicy, bardziej zrozumię o co w tym chodzi- za to jej dziękuję- szkoda, że nie jestem przy tablicy co tydzień. Następna lekcja to matematyka, ktorej nie mieliśmy od dwóch tygodni bo profesorka była chora, a ja tak lubię (ostatnio) matematykę. Po matematyce był j.polski z moją ychowawczynia, na którym miala pytać z epoki orodzenia, ale wyszlo na nasze, i pisaliśmy tematy maturalne. Przyszłam ze szkoły koło godzinki 14 i co nie jeszcze zdenerwowało, każda przerwa ma trwać 10 min a nie 5 jak do tej pory :-(. W międzyczasie pisaniatej notki rozmaiwałam z women, za co jej serdecznie dziękuję.
Dodaj komentarz