Najnowsze wpisy, strona 5


sie 04 2006 jaszczura
Komentarze: 2

agulina2 : :
sie 03 2006 palny wakacyjne
Komentarze: 3

Trwają wakacje, już za nami miesiąc nazywany lipcem. Jak go spędziłam? Krótko, zwięźle i na temat, na błogim lenistwie. Jednego z lipcowych dni, zarejestrowałam się na stronie rekrutacyjnej AJD w Częstochowie, gdzie chcę studiować. Kilka dni po tym wydarzeniu, pojechałyśmy z Joasią do Częstochowy, żeby Asia mogła uiścić opłatę wpisową, i złożyć kopię dokumentów (ja wysłałam wszystkie potrzebne dokumenty pocztą), pytałyśmy o mieszkania (pokoje), chciałyśmy odwiedzić dzieci w Domu Małego Dziecka, gdzie miałyśmy praktykę, ale niestety właśnie personel kładł je spać, w drodze powrotnej w pociągu robiłyśmy sobie fotki moim nowym telefonem.

W lipcu byłam też z rodzicami w Kostkowicach, jest to takie miejsce, z lasem, rzeką i jeziorkiem. W tym lasku (mniejszym) stoją dwa domki campingowe, które mogą wynajmować pracownicy z mojego taty zakładu – wędkarze. Byłam tam prawie tydzień, ale dopiero w trzeci dzień mojego pobytu, przyjechali przed godziną 21 harcerze. W ten dzień rozpakowywali się i rozbijali namioty w swoich podobozach. Na drugi dzień poszłam na obóz żeby zapytać skąd są – Warszawa, Łódź i inne dziury. Tak na marginesie dodam, że wykonywali tzw. pionierkę, czyli robienie „pryczy”, szafek, z żerdzi, – czyli pniaczków drzewa. Trwało to dość długo, bo zanim, prócz prycz i szafek zrobili bramę wejściową, do podobozu minęły 4 dni. Gdy już bliżej poznałam kadrę podobozu, przychodziłam do nich jak tylko mieli czas wolny, pomagałam w zbiorze rekwizytów na otwarcie podobozu, śpiewałam, rozmawiałam. Otwarcie podobozu to taka impreza, gdzie każda grupa harcerzy przygotowuje jakiś program artystyczny, i zapraszają gości z innych podobozów. Ten podobóz, otwarcie miał o 3 nad ranem, inny 22.15 - Zuchy, czy o 23.00. Godzina otwarcia zależała od numeru drużyny i zastępu – czy jakoś tak, nie do końca to zrozumiałam. W tę noc nie spałam wcale. Po 22 gdy kadra obozu poszła na otwarcie innych podobozów siedziałam w ich podobozie by pilnować harcerzy – czyżby warta? Następnie po północy zaczęła się próba „naszego” podobozu, po której oczekiwaliśmy już na gości. Gdy skończyło się otwarcie podobozu, poszłam do campingu, i położyłam się, na 3 godzinki. Nie zapomnę nigdy tego dnia, kiedy po otwarciu zaproszono mnie na ognisko sobotnie - niestety w sobotę rano opuściłam camping i przyjechałam do domu.

Dnia 24 lipca, były wyniki rekrutacji na studia, niestety znalazłam się na liście rezerwowej, a ostateczne wyniki będą jutro, ciekawe czy się dostanę... ?

 

Czas na poprawę szablonu bloga - w czasie produkcji - BLOG.

 

11 sierpnia wyjazd do Ostródy, znów nie będzie mnie na blogach

 

agulina2 : :
lip 01 2006 Dzień 30 czerwca 2006
Komentarze: 2

Rano, jak co dzień poszłam do przedszkola. Z mojej grupy była tylko dwójka – Oliwier i po godzinie 11 przyszedł Hubert. Grupy były łączone, posiłki jedliśmy w grupie starszaków – Ekoludków, a czas zabaw spędzaliśmy w 5-latkach – Skrzatach. Jak wiadomo był to ostatni dzień zajęć w przedszkolu, więc przyszła Pani Dyrektor B... i wszystkie nauczycielki, o godzinie 10 rozpoczęła się końcowa konferencja. W tym czasie wszystkie stażystki, ja Asia, K...i E..., miałyśmy pilnować dzieci. Po około 15 minutach dziewczyny K.. i E.. wyszły sobie z grupy. W tym czasie weszła jedna z nauczycielek Martyna, i zapytała mnie gdzie one są, ja powiedziałam, że jak zwykle gdzieś latają, wtedy ona poszła do zastępcy Dyrektorki, o czym dowiedziałam się, dopiero po konferencji, i ona poszła szukać tamtych dwóch stażystek, i te z nerwami, że muszą siedzieć z dziećmi, weszły spowrotem. Mogę napisać (powiedzieć), że pomimo tego, jakie były polubiłam je obie. Tuż przed obiadem dostałyśmy nasze opinie, z moja jednak wynikł dość poważny problem. Żeby zrozumieć trzeba naświetlić sprawę od dnia 1 września 2006 roku. Właśnie tego dnia po raz pierwszy (dodam, że umownie, tak jak drugiego września) poszłyśmy z Joasią do przedszkola. Dyrektorka poprosiła nas żebyśmy przyszły, bo dzieci będą płakały. Zgodnie z umową zawartą z Powiatowym Urzędem Pracy w Z-ciu, umowę stażu unijnego podpisałyśmy z dniem 5 września 2006. Staż ten trwał tylko pół roku, bo tyle może staż unijny trwać (bez możliwości przedłużenia). Zgodnie z tą umową trwał do 4 marca 2006. Na koniec tego stażu oddałyśmy w Urzędzie Sprawozdanie z jego przebiegu, i opinię wydaną przez placówkę. Dodam, że Panie w PUP (powiatowy Urząd Pracy) poinformowały nas, że sprawozdanie i opinia mają obejmować okres, na jaki została podpisana umowa. W ostatnim tygodniu stażu unijnego (pierwszego), zaniosłyśmy podanie o przedłużenie, ale od razu powiedziano nam, ze unijnego nie przedłużą, jednak możemy dostać staż (drugi) tzw. zwykły z innych środków pieniężnych. Po dwóch tygodniach przerwy poszłyśmy do przedszkola, ta umowa została podpisana z nami od 20.03- 30 czerwca, czyli do wczoraj. Zgodnie z tym, co pisałam wcześniej, opinia i sprawozdanie obejmuje okres umowy – w tym przypadku drugiej tj 20.03.2006, a mądra Pani Mariola, wprowadziła w błąd, Panią Ulę, która mi tę opinię pisała, i napisana została od 1 września, po pierwsze 1 i 2 września pracowałam bez umowy, a po drugie było to staż unijny a nie ten zwykły. Wytłumaczyłam to zastępcy, a ta powiedziała, że wydrukuje mi nową opinie zgodną z okresem pracy na umowie numer 2, jak mi tej nie przyjmą (czyżby tylko po to tak postąpiła, żebym dwa razy musiała chodzić do PUP?) No to poszłyśmy Z Asią zanieść, jeszcze listy obecności, no i mi nie przyjęli... Musiałam pójść drugi raz. Za to mam satysfakcję, że to właśnie ja miałam rację. Do tego wszystkiego Pani Mariola, nie napisała sama opinii E... tylko zgapiła z mojej, i ta, co się obijała ma dokładnie identyczną opinię, jak ja, która cały czas pilnowała i zajmowała się dziećmi. Sprawa zakończyła się tak, że Pani intendentka musiała zrobić mi nową opinię, ja po drodze do Urzędu musiałam pójść do domu Pani Dyrektor, po jej podpis, i maszerować do Urzędu. Gdy wróciłyśmy zjadłyśmy ciasto i wypiłyśmy kawę. Około 15.10 poszłyśmy do domu. Tak minął ostatni dzień mojej pracy na stażu w Przedszkolu .

agulina2 : :
cze 28 2006 KRET(ek)
Komentarze: 3

Kilka dni temu, gdy wymieniłam trociny mojemu chomikowi Kretkowi, położyłam klatkę w wannie (bez dna) a chomiczka w środku, wyszłam z łazienki nie było mnie w niej jakiś czas, wracam patrzę, a po wannie nie lata chomik, trochę się przestraszyłam, zaczęłam go szukać za pralką, koło wanny i nie ma przepadł jak kamień w wodzie. Na klatce stał jego drewniany domek, cóż mi zależało żeby tam zajrzeć, i co okazało się, że Kret, śpi sobie słodko w domku na klatce. Zdziwiłam się, bo to już mój kolejny chomik z kolei, jakiego posiadam, wszystkie inne uciekać chciały, a temu chyba ze mną dobrze jest.

agulina2 : :
cze 24 2006 zakończenie roku
Komentarze: 2

Zakończenie roku jak to fajnie brzmi, ja też go miałam, ale nie tak jak uczennica, tylko jako pomoc nauczyciela w przedszkolu, w którym od 20 marca do 30 czerwca odbywam jeszcze swój staż pracy. W mojej grupie nie było takiego uroczystego zakończenia roku, tylko w sześciolatkach, ale dzieci, które już powoli szykują sie do wakacyjnych wyjazdów rodzinnych, zabierały swoje rzeczy i żegnały się z wszystkimi. Wczoraj też, Julia, jedna z moich ulubionych dzieci (nie wolno dzieciom tego okazywać, więc teog nie robiłam) miała swoje święto - urodziny. Po śniadaniu, zaśpiewaliśmy jej Sto lat, i każdy ozdobił dla niej serduszko (taki zwyczaj mieliśmy w grupie KRASNALI - 5 latkach, w MISIACH - 4 latkach, pokolorowanie kwiatka),  był obiad, bajka na DVD, i dowolne zabawy dzieci, tak mijał czas. Po obiedzie, zrobiłam sobie z dziećmi z obu grup pamiątkowe zdjęcia, bo jak przyjdę w czwartek przyszłego tygodnia, to będzie już mało dzieci. Tak tak, zostały mi trzy dni urlopu wypoczynkowego, więc mój weekend trwa od dzisiejszej soboty,do przyszłej środy. Wracając jednak do zakończenia roku... dostałam od dzieci kwaity, jak prawdziwa nauczycielka. Mogłam dzięki temu poczuć co czują nauczyciele w szkołach obdarowywani kwiatami. Łatwo jest poznać, czy kwaity są dane ze szczerego serca, czy też poprostu, bo taka tradycja. Nie dostałam ich zbyt wiele, od Dawidka jedną różyczkę, od solenizatki Julki bukiecik 5 różyczek. Są to dzieci, które barfdzo często, chciały bawić się ze mną, siedziały na kolanach, wiedziałam, że naprawde mnie lubią. W tym wieku, to rodzice, decydują. Jednak to właśnie oni, mi powiedzieli, że ich dzieci często o mnie mówił w domach. Lubiłam to przedszkole, tzn dzieci, z personelem raz lepiej, raz gorzej było się dogadać, ale tak jest wszędzie.

W czwartek, muszę zanieść sprawozdanie z przebiegu stażu, do sprawdzenia. W piątek ostatni dzień, on minie bardzo szybko, do południa z dziećmi, a po obiedzie do Urzędu Pracy zanieść, listy obecności z miesiąca czerwca, sprawozdanie i opinie z przebiegu stażu, wypełnianie dokumentów - nie lubię tego czasu.

agulina2 : :