paź 02 2003

Bez tytułu


Komentarze: 2

Dzisiejsza praktyka była cudowna. Pomimo zmęczenia, jakie dzieciaki dzisiaj na nas wypracowały, czuję się znakomicie psychicznie, a z fizycznym to już troszkę gorzej. Dzień rozpoczęłam jak zwykle w czwartek od godziny 5.30 Przygotowałam się, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i zapakowałam do plecaka, wypiłam herbatkę, i tata wszedł z pracy. Odwiózł mnie na dworzec, droga w pociągu, i nareszcie dzień naszymi dzieciakami. Tomek taki biedny chorusiany i Mateusz byli w izolatce, pozostała reszta na swojej sali. Chciałyśmy, z Asią zrobić sobie z nimi zdjęcia, ale jedna pani z personelu powiedziała tak:” nie można, bo jak by ktoś przypadkiem zobaczył swoje dziecko…”, Co ma piernik do wiatraka, zdjęcia miały być tylko dla nas. Nieważne, nie zrobiłyśmy i to tak miało być. Wróciłam do domu, około 15, bo przy okazji odwiedziłyśmy z Asią kilka sklepów papierniczych papierniczych poszukiwaniu nitów, czyli takiego czegoś podobnego do pineski tylko służy, do łączenia elektów, które mają się ruszać po złączeniu. Nigdzie tego nie ma, a baba sobie to wymyśliła na poniedziałek skąd ja jej to wezmę? Acha i kto się nie przygotuje dostaje palę. Może nie iść w poniedziałek do szkoły.

agulina2 : :
03 października 2003, 19:15
jej ja wy wcześnie wstajecie. Ja wstaje o 7 czasami o 8 zalezy od dnia :)
03 października 2003, 07:22
Hihihihi to i tak pozno wstajesz - bo ja codziennie oprocz czwartku wstaje o 5:05! Buziaki!

Dodaj komentarz